Lechia - Piast 3:2, choć było 1:2 49

Dodaj opinię
Piłkarze Lechii Gdańsk wyszli z opresji. Przez kwadrans przegrywali u siebie z Piastem Gliwice, ale zdołali zwyciężyć 3:2 (1:1). Dzięki temu nie tylko utrzymali pozycję lidera ekstraklasy, ale nad najgroźniejszymi rywalami mają już 4 punkty przewagi. - Troszkę horroru, który zakończył się happy endem - ocenił trener Piotr Nowak. Różnicę zrobili Flavio Paixao, który setny mecz ligowy na polskich boiskach uświetnił 2 golami, a także Sławomir Peszko. Reprezentacyjny skrzydłowy otworzył wynik spotkania, a po przerwie wywalczył karnego. Goście kończyli w "10" po drugiej żółtej kartce dla Urosa Korona, który przed przerwą zdążył się wpisać do rubryki w protokole dla strzelców bramek.
Cheerleaderki

(1 opinia)

Na trybunach Bartłomiej Pawłowski i Sławomir Wojciechowski

(1 opinia)

Sebastian Mila

(1 opinia)

Radość po pierwszym golu

(1 opinia)

Trybuny

(1 opinia)

Piłkarze Lechii Gdańsk wyszli z opresji. Przez kwadrans przegrywali u siebie z Piastem Gliwice, ale zdołali zwyciężyć 3:2 (1:1). Dzięki temu nie tylko utrzymali pozycję lidera ekstraklasy, ale nad najgroźniejszymi rywalami mają już 4 punkty przewagi. - Troszkę horroru, który zakończył się happy endem - ocenił trener Piotr Nowak. Różnicę zrobili Flavio Paixao, który setny mecz ligowy na polskich boiskach uświetnił 2 golami, a także Sławomir Peszko. Reprezentacyjny skrzydłowy otworzył wynik spotkania, a po przerwie wywalczył karnego. Goście kończyli w "10" po drugiej żółtej kartce dla Urosa Korona, który przed przerwą zdążył się wpisać do rubryki w protokole dla strzelców bramek.