Dramat Arki w meczu z Jagiellonią 40

Dodaj opinię
Arka Gdynia dwukrotnie prowadziła, ale przegrała u siebie z Jagiellonią Białystok 2:3 (2:1). Tym samym ta drużyna zmieniła na prowadzeniu w ekstraklasie Lechię Gdańsk. Na końcowym rozstrzygnięciu zaważyła kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka. Arbiter międzynarodowy podyktował rzut wolny pośredni dla gości 5 metrów od bramki gospodarzy, po którym padł zwycięski gol. Uznał, że Pavels Steinbors złapał piłkę po celowym zagraniu do niego Tadeusza Sochy, choć obrońca żółto-niebieskich wślizgiem powstrzymywał atak Fiodora Cernycha i ani myślał podawać do swojego bramkarza. - Dla mnie idealny sędzia to taki, o którym się po meczu nie mówi. Tutaj tak nie będzie - ocenił Grzegorz Niciński, trener żółto-niebieskich.
Arka Gdynia dwukrotnie prowadziła, ale przegrała u siebie z Jagiellonią Białystok 2:3 (2:1). Tym samym ta drużyna zmieniła na prowadzeniu w ekstraklasie Lechię Gdańsk. Na końcowym rozstrzygnięciu zaważyła kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka. Arbiter międzynarodowy podyktował rzut wolny pośredni dla gości 5 metrów od bramki gospodarzy, po którym padł zwycięski gol. Uznał, że Pavels Steinbors złapał piłkę po celowym zagraniu do niego Tadeusza Sochy, choć obrońca żółto-niebieskich wślizgiem powstrzymywał atak Fiodora Cernycha i ani myślał podawać do swojego bramkarza. - Dla mnie idealny sędzia to taki, o którym się po meczu nie mówi. Tutaj tak nie będzie - ocenił Grzegorz Niciński, trener żółto-niebieskich.