zoom
Dziś Gdańsku przy ul. Wejhera 3 znalazłam małego jeża. Wpadł on między metalowe kraty, gdzie nie udało się go wydostać ponieważ kraty były przyspawne i dość duża wysokość jak dla takiego małego stworzenia. Wykonałam mnóstwo telefonów, zaczynając od stowarzyszenia pomocy dzikim zwierzętom, po straz miejska, straż pożarna. Pani odbierając telefon w straży pożarnej wyśmiała problem I zlekcewazyla moje pytanie odnośnie udzielenia pomocy. Przez 2 godziny wykonywania telefonu każdy mnie zbywał. W końcu zadzwoniłam do dyżurnego inżyniera Gdańska z prośbą o pomoc. Jednak i on oświadczył mi że nie przyjedzie z pomocą dopóki jeż żyje. Udało mi się zatrzymać straż miejska będąca na interwencji obok i wspólnym silami i dostępnymi środkami udało nam się go wyciągnąć i zawieźć w bezpieczne miejsce. Zadzwoniłam do dyżurnego inżyniera Gdańska, prosząc o pomoc w wydostaniu zwierzęcia. Jednak otrzymałam informację że mogą przyjechać w przypadku kiedy będzie to martwe zwierzę. Na czyją pomoc można liczy
Zobacz opinie (1)