Muzyczny rytuał voodoo. Relacja z koncertu Cassandry Wilson 12
Dodaj opinięTańczyła, kołysała biodrami, klaskała i klepała dłonią w scenę, zaklinając miejsce i towarzyszącą mu wspaniałą atmosferę. Każdym ruchem dodawała muzyce gorąca, a pomimo burzy tych emocji, publiczność siedziała jak zaklęta, zaczarowana i oczarowana jednocześnie. A do tego jeszcze ten głos, głęboki, przyprawiający o dreszcz. To nie był zwykły koncert, Cassandra Wilson odprawiła rytuał wywodzący się gdzieś odległych kręgów voodoo.
Tańczyła, kołysała biodrami, klaskała i klepała dłonią w scenę, zaklinając miejsce i towarzyszącą mu wspaniałą atmosferę. Każdym ruchem dodawała muzyce gorąca, a pomimo burzy tych emocji, publiczność siedziała jak zaklęta, zaczarowana i oczarowana jednocześnie. A do tego jeszcze ten głos, głęboki, przyprawiający o dreszcz. To nie był zwykły koncert, Cassandra Wilson odprawiła rytuał wywodzący się gdzieś odległych kręgów voodoo.